17.01.2015

„Honor biedaka” Hedin Brú


Tę ciekawą książkę poleciła mi Bogna – dziękuję!

Akcja „Honoru biedaka” toczy się na Wyspach Owczych. To tam mieszka siedemdziesięcioletni rybak Ketil wraz z żoną i synem. Są bardzo biedni, ale uczciwi i honorowi. Uważają, że posiadanie długów to hańba dla człowieka, i szczycą się tym, że nigdy nie byli nikomu nic winni. Jednak pewnego razu w chwili słabości Ketil dokonuje drogiego zakupu i musi oddać prawie trzysta koron, czyli sumę dla niego nieosiągalną. Jak z tego wybrnie?

W tej krótkiej książeczce Hedin Brú opisał surowe życie rybaków, połowy, sposoby radzenia sobie z nędzą, przemierzanie wielu kilometrów w poszukiwaniu zdechłej ryby, torfowej darni, drewna. W wiosce mieszkają ludzie jeszcze biedniejsi niż Ketil. Niektórzy nie potrafią głodować z honorem i posuwają się do kradzieży albo do żebraniny, tak jak stary Klavus. Jeśli chodzi o Ketila, ten wyznaje zasadę, że żadna praca nie hańbi i w wolnych chwilach przędzie wełnę, nie bacząc na to, że inni uważają to zajęcie za kobiece. Każdą chwilę stara się wykorzystać na zrobienie czegoś pożytecznego. Jego syn Kalv jest o wiele bardziej leniwy i mniej zaradny. Oto fragment pokazujący jego zachowanie:
„Kalv zanosił się płaczem.
– Słuchaj, chłopcze, czyś ty chory?
– Nie, ale strasznie się boję – szlochał.
– Z ciebie prawdziwy tchórz, poleć się Bogu i uspokój się.
– W spodniach znalazłem pięć pcheł czy inne jakieś żyjątka, jest ich tam jeszcze wiele i wszędzie gryzą – łkał Kalv.
– Cicho bądź! Kto to słyszał, żeby rybacy płakali z powodu pcheł w spodniach?”*
Właśnie, czy to nie dziwne, że dwudziestoczterolatek drży z lęku na widok pchły? A nie jest to jedyna rzecz, której boi się Kalv. Gdy obudziwszy się, nie dostrzega w izbie rodziców, zaczyna lamentować, zagrzebuje się pod kołdrą i przysięga, że nie będzie więcej grzeszył. Jest nie tylko tchórzliwy, ale też słabszy fizycznie od starców. Kalv chce się żenić, głównie z powodu zamiłowania do igraszek pod kołdrą, ale wątpię w to, czy poradziłby sobie z utrzymaniem żony i dzieci w miejscu, gdzie zdobycie nawet kęsa jedzenia wymaga wielkiego wysiłku.  

Starzy rybacy z tej powieści bardzo boją się nowoczesności i ulepszeń. Ketil nie chce słyszeć o mocniejszym dachu, o jedzeniu widelcem i denerwuje się, gdy ktoś włączy latarkę. Boi się odwiedzić większą wieś, bo nie wie, jak radzić sobie z załatwianiem potrzeb fizjologicznych w miejscu, gdzie mieszka dużo ludzi. Jego żona krytykuje synowe, które dbają o ład i porządek w domach. Zarówno Ketil, jak i jego żona troszczą się o Kalva, ale do usamodzielnionych dzieci i wnucząt odnoszą się oschle. Pierwszą ich reakcją na widok wnuków zawsze jest niechęć. Czasami miałam wrażenie, że za rodzinę uważają tylko Kalva i swoją krowę.

W porównaniu do innych książek z Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich ta nie wyróżnia się szczególnie pięknym językiem. Jej zalety to odmalowanie warunków życia mieszkańców mało znanego zakątka świata, ciekawa fabuła i przykuwające uwagę, sympatyczne postacie. Autor potraktował bohaterów z lekkim przymrużeniem oka i wyposażył w różne, często budzące śmiech wady. Również opis chatki Ketila wydaje się tragiczny, a zarazem zabawny: do izby, w której przechowuje się jedzenie, zagląda rozpieszczana i traktowana jak członek rodziny krowa, a na belkach pod dachem urzędują kury. Gospodarzom nie przeszkadza brud. Biedacy z powieści nie rozpaczają, a więc i czytelnik nie będzie się zbytnio smucił ich losem. Najbardziej przejmujące sceny znajdują się na początku książki i przedstawiają tradycyjne polowanie Farerczyków na delfiny zagonione w głąb zatoki.

Moja ocena: 5/6.

---
* Hedin Brú (prawdziwe nazwisko Hans Jacob Jacobsen), „Honor biedaka” („Feðgar á Ferð”), przeł. Henryk Anders i Maria Krysztofiak, Wydawnictwo Poznańskie, 1970, str. 99.

23 komentarze:

  1. Ostatnie zdanie mnie zmroziło; jeśli jesteś ciekawa jak wyglądają takie połowy delfinów (ale dokonywane przez Japończyków na większą skale) to gorąco polecam Oscarowy dokument "Zatoka delfinów". Ja jestem ciekawa co na ten temat mówi książka, bo ubolewam nad losem tych zwierząt. Z drugiej strony prości, biedni ludzie, eh ciężka sprawa i przez to ciekawa książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh też bym chciała tę książkę:)

      Usuń
    2. Książka jest warta polecenia :)
      Chyba nie dam rady czytać dokładnego opisu połowu delfinów... Takie sceny odbieram bardzo źle. W "Honorze biedaka" opisy rzezi zajmują kilka pierwszych stron. Zwierzęta zostają zagonione do zatoki, otoczone przez rybaków i nie mają żadnych szans na ocalenie, ani jednemu nie udaje się uciec...

      Usuń
    3. Ale to film, zdobywca Oscara, spokojnie do obejrzenia w sieci. Wiem o czym piszesz, bo dokładnie takie same praktyki przedstawia film. Niestety sądzę, że nawet opisy z książki nie przebiją tego co można zobaczyć na filmie. Teraz widzę, że nie jest to odosobniony proceder, co smuci mnie to jeszcze bardziej.

      Usuń
    4. Chyba nie będę w stanie obejrzeć tej "Zatoki delfinów"... Oglądałam kiedyś film dokumentalny o rzezi fok; prawie połowa fok żyła jeszcze w chwili, gdy ściągano z nich futra. Długo nie mogłam się pozbierać. Przerażają mnie ludzie, którzy są tak bezlitośni i okrutni dla zwierząt.
      W tych polowaniach na delfiny biorą udział nawet dzieci.

      Usuń
    5. To tłumaczy Twoją foczkę na obrazku :) Wiem, słyszałam i o fokach. I o setkach innych przypadków okrucieństw nad zwierzętami; mój umysł tego nie ogarnia. "Zatoka delfinów" to dokument, który też przedstawia walkę o ratowanie tych delfinów. To terapia szokowa, ale potrzeba by coś zmienić i jak się okazało skuteczna.

      Usuń
    6. Właśnie, mój umysł też tego nie ogarnia... Niektórzy ludzie nie rozumieją, że zwierzęta czują ból, a nawet jeśli rozumieją, to mają to gdzieś, traktują je przedmiotowo. Trudno zrozumieć takie zachowanie.
      A wiesz, chyba jednak obejrzę tę "Zatokę delfinów" :)

      Usuń
  2. Cieszę się, że tak wysoko oceniłaś tę książkę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobała mi się, z wyjątkiem kilku początkowych stron. Takie właśnie książki lubię :) No i jest to jedyna książka o Wyspach Owczych, jaką czytałam.

      Usuń
  3. Widzę, że na dłużej zagościłaś w mroźnych stronach Północy - wizyta na Wyspach Owczych brzmi niezwykle kusząco. Bardzo podoba mi się surowy portret rybackiej społeczności, w której z chęcią bym się zagłębił (przynajmniej literacko) - postawa człowieka w takich ekstremalnych warunkach to zawsze bogaty materiał do przemyśleń na temat naszej ludzkiej natury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku na pewno będę wielokrotnie gościć w krajach nordyckich.
      Nigdy wcześniej nie czytałam o Wyspach Owczych i nie wiem, czy istnieje inna powieść z umiejscowioną tam akcją. Ta napisana została w roku 1940. Ciekawa jestem, jak teraz żyją mieszkańcy wysp.
      Bohaterowie tej książki są biedni, ale nie zgorzkniali i umieją dzielić się z innymi :)

      Usuń
  4. Wyspy Owcze bardzo mnie ciekawią. Chyba nie czytałam jeszcze książki, której akcja by się tam toczyła. Dlatego z przyjemnością poznałabym ten tytuł ;)
    Jednak trochę odstraszają mnie te początkowe opisy zabijania delfinów... Bardzo lubię te zwierzęta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te początkowe opisy są niestety bardzo nieprzyjemne i krwawe. Ale chyba konieczne, bo bez nich nie zrozumielibyśmy trybu życia mieszkańców Wysp Owczych... Mięso waleni było dla nich głównym źródłem pożywienia. Poza tym polowali na ptaki i łowili mniejsze ryby.
      A książka jest bardzo ciekawa :)

      Usuń
  5. Nie słyszałam o tej serii, a lubię książki, które zabierają nas na daleką północ. Będę musiała jej poszukać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest jedna z moich ulubionych serii, wydawane w niej były najlepsze powieści obyczajowe ze Skandynawii. Bardzo lubię tę serię :)

      Usuń
  6. Hmm. Ciekawa lektura. Dziwne zachowanie dorosłego mężczyzny i poglądy starszyzny zachęcają do jej poznania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten 25-latek z powieści zachowywał się bardzo dziwnie, ciągle płakał, bał się samotności, ciemności i stu innych rzeczy. Współczuję jego przyszłej żonie, taki ktoś jak on jednak nie powinien zakładać rodziny :)
      A książka jest bardzo ciekawa.

      Usuń
  7. No nie wiem - z jednej strony Wyspy Owcze to faktycznie mało znany zakątek i z chęcią bym się z nim bliżej zapoznała, z drugiej mam wrażenie, że to jest coś podobnego do tych klasycznych skandynawskich powieści obyczajowych, które doprowadzają mnie do furii: i przez zachowanie bohaterów, i przez sposób, w jaki są napisane (a jak z tłumaczeniem - bo z tego małego cytatu nie umiem wywnioskować - archaizuje czy nie?).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istotnie, "Honor biedaka" podobny jest do klasycznych skandynawskich powieści. Ja takie lubię, więc lektura sprawiała mi przyjemność :-)
      A jeśli chodzi o język, jest on prosty, łatwy w czytaniu, całkowicie zrozumiały, zupełnie pozbawiony archaizmów.

      Usuń
    2. Rozważę w takim razie, może jak mi wpadnie w ręce, to nie pogardzę ;).

      Usuń
    3. To krótka książka, szybko się ją czyta, a jej wartość poznawcza jest ogromna :)

      Usuń
  8. Nie czytałam tej książki, więc mogę się mylić, ale wydaje mi się, że „piękny język” zepsułby tę raczej naturalistyczną powieść. W tego typu literaturze autor powinien być niewidzialny i nie poetyzować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka napisana została prostym językiem, który nie razi, bo i bohaterowie są bardzo prostymi ludźmi :) A książkę bardzo Ci polecam. Świetna lektura! Długo będę pamiętać o jej treści.

      Usuń